„Dlatego też usprawiedliwieni z wiary pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (Rzymian 5:1).
1 - Co oznacza wyrażenie „mamy pokój”? Niektórzy mówią, że „mamy pokój” wiąże się z przestrzeganiem uczynków prawa, ale wydaje mi się, że chodzi o to, jak się zachować i jak wynika ze słów. Ponieważ mówił wiele o wierze i sprawiedliwości wynikającej z uczynków, dlatego widzimy go tutaj, jak zaczyna mówić o pokoju. I żeby nikt nie pomyślał, że te słowa są nieważne, mówi: „Mamy pokój”. Oznacza to, że nie powinniśmy już grzeszyć ani wracać do poprzednich rzeczy, bo jeśli to zrobimy, przeciwstawimy się woli Bożej. . Jak możemy nigdy nie popełniać błędów? Odpowiadam, czy nie mieliśmy już pokoju wcześniej?!! Ponieważ chociaż jesteśmy odpowiedzialni za tak wielką liczbę grzechów, pozbyliśmy się ich wszystkich przez Chrystusa i dlatego teraz jest o wiele ważniejsze, aby Chrystus pozwolił nam pozostać w tym stanie (tj. stanie sprawiedliwości), w którym mieliśmy w przeszłości.
Ponieważ uzyskanie pokoju, którego nie było, i utrzymanie pokoju, który został nam dany, nie są uważane za to samo, ponieważ z pewnością trudniej jest go osiągnąć niż utrzymać. Jednak to, co trudniejsze, stało się łatwe i zostało osiągnięte. W związku z tym to, co najłatwiejsze, będzie dla nas coraz łatwiejsze, jeśli będziemy podążać za Tym, który przyniósł nam sprawiedliwość i pokój. Ale wydaje mi się, że nie chodzi mu tylko o to, co najłatwiejsze, ale także o to, co logiczne i poprawne. Ponieważ jeśli Chrystus pojednał nas, gdy byliśmy jeszcze wrogami, logiczne jest, że teraz utrzymujemy ciągłość tego pojednania, a także że przypisujemy Chrystusowi zasługę za to, czego dokonał, tak aby nie wyglądało na to, że ci, z którymi się pojednał, Ojciec nadal jest okrutny i niewdzięczny.
„Przez wiarę mamy dostęp do tej łaski, w której trwamy” (Rzymian 5:2).
Jeśli więc będąc daleko, uczynił nas blisko, tym bardziej utwierdzi nas w sobie, jeśli pozostaniemy blisko Niego.
2 – Ale zauważcie – proszę – jak apostoł Paweł wszędzie odnosi się do tych dwóch spraw, do spraw, które są specyficzne dla Boga i tych, które są specyficzne dla nas. Pewne jest jednak, że sprawy związane z Bogiem są różnorodne i liczne, ponieważ On za nas umarł, pojednał nas, zbliżył do siebie i obdarzył nas niewypowiedzianym błogosławieństwem. To właśnie nam dał, ale to my ofiarowaliśmy tylko wiara. Dlatego powiedział: „Przez wiarę trwamy w tej łasce, w której stoimy”. Powiedz mi, o jakim błogosławieństwie on mówi? Mówi o łasce bycia godnym poznania Boga, wybawienia od oszustwa, dobrego poznania prawdy i uzyskania wszelkich dóbr przez chrzest. Poprowadził nas ku sprawiedliwości, abyśmy mogli otrzymać wszystkie te dary. Pewne jest oczywiście, że wszystko to nie miało na celu jedynie przebaczenia i pozbycia się grzechów, ale abyśmy mogli cieszyć się niezliczonymi przywilejami. Nie poprzestał na obiecywaniu tych dobrych rzeczy, ale obiecał inne, niezadeklarowane dobre rzeczy, które przekraczają wszelką myśl i język i których nie da się wyrazić. Dlatego wspomniał o tych dwóch. Bo kiedy mówi o „łasce”, ma na myśli obecne błogosławieństwa, które otrzymaliśmy, ale kiedy mówi: „I radujemy się nadzieją chwały Bożej”, objawia bogactwo błogosławieństw nadchodzącego wieku. Dobrze powiedział: „Tam, gdzie mieszkamy”. Bo taka jest łaska Boża: nie ma końca i nie umie zatrzymać się na pewnej granicy, ale zawsze prowadzi do rzeczy najwyższych, które przekraczają możliwości człowieka. Oznacza to, że człowiek może zdobyć pewne zasady, chwałę i władzę, ale nie może w nich przebywać na stałe, bo szybko je straci, nawet jeśli nikt mu ich nie odbierze, bo gdy nadejdzie śmierć, on je zabierze od niego zresztą i tak dobroć boska nie podlega takim przekształceniom. Ponieważ ani człowiek, ani czas, ani przypadkowe okoliczności, ani sam szatan, ani śmierć, gdy nadejdzie, nie będą w stanie powstrzymać nas od tych dobrych rzeczy. Raczej, kiedy opuścimy ten świat, będziemy mieli więcej tych dobrych rzeczy i będziemy się nimi bardziej cieszyć.
Dlatego nie powinniście mieć żadnych wątpliwości co do dobrych rzeczy nadchodzącego wieku, ponieważ zostały one już objawione w dobrych rzeczach, które otrzymaliśmy w tym życiu. Dlatego powiedział: „I radujemy się nadzieją chwały Bożej”. Chodzi o to, żeby wiedzieć, w jakim stanie duchowym powinien znajdować się wierzący. Ponieważ jesteśmy pewni nie tylko dobrych rzeczy, które zostały nam dane, ale także tych dobrych, które zostaną nam dane w nadchodzącym wieku, tak jakby już zostały nam dane, ponieważ człowiek jest dumny z tych, które już podano. Dopóki zatem nadzieja na dobra przyszłego wieku jest pewna i jasna, tak jak spełniła się nadzieja na dobro, które otrzymaliśmy w obecnym życiu, to powinniśmy być dumni z tej nadziei (tj. związane z dobrami przyszłego wieku) w podobny sposób i dlatego użył słowa „chwała” do tych dobrych rzeczy. Bo jeśli te dobra przyczynią się do głoszenia chwały Bożej, to z pewnością zostaną osiągnięte, i to jeśli nie tylko ze względu na nas, ale także na rachunek chwały Bożej. Cóż mam powiedzieć, czy tylko dobre rzeczy nadchodzącego wieku są godne chluby? Oczywiście, że nie. Przeciwnie, obecne uciski mogą sprawić, że będziemy z nich dumni. Dlatego dodał: „I nie tylko to, ale także chlubimy się z ucisków”. Zastanów się zatem, jak wielkie i ważne będą błogosławieństwa nadchodzącego wieku, kiedy będziemy dumni z tych rzeczy, które wydają się smutne, ponieważ dar Boży jest wielki i nie ma w tym nic smutnego. Ponieważ dżihad w sprawach tego świata niesie ze sobą trudności, ból i zmęczenie, ale w sprawach duchowych to samo się nie dzieje. Dżihad jest dla nas raczej nie mniej radosny niż nagrody. Prób w tamtym czasie było wiele, a jednak królestwo objawiło się dzięki nadziei, która jest w nas, a na dobre rzeczy patrzyno z nadzieją, że uda się je osiągnąć w nadchodzącym wieku, chociaż trudności były również rzeczywistością i to właśnie sprawiło, że słaby staje się twardy. Dlatego apostoł Paweł faktycznie przedstawił nagrody przed koronacją, mówiąc: „Musimy się chlubić w uciskach”. Widać, że nie powiedział, że należy być dumnym, ale powiedział: „Jesteśmy dumni”, udzielając rad także sobie. A potem, ponieważ mowa wydaje się nieznana i obca uszom – bo każdy, kto zmaga się z głodem, w łańcuchach, poddawany torturom, a także pogardzany i wyśmiewany – powinien być z niej dumny, dlatego zapewnia wyjaśnienie tego pojęcia później. Ważną rzeczą jest to, że tym, co jest godne dumy, są nie tylko dobre rzeczy, które na nas czekają w nadchodzącym wieku, ale także dobre rzeczy obecnego życia. Same kłopoty są dobrą rzeczą. Dlaczego uważa się to za ważne? Ponieważ buduje cierpliwość. I właśnie z tego powodu, po powiedzeniu: „Radujemy się z ucisków”, dodał powód (dla którego radujemy się z ucisków), mówiąc:
„Wiedząc, że ucisk rodzi wytrwałość” (Rzymian 5:3).
Spójrzcie na upór apostoła Pawła, on odwraca swoje słowa w innym kierunku. Ponieważ trudy zmęczyły tych ludzi i chociaż mieli nadzieję na dobre rzeczy w nadchodzącym wieku, doprowadziło ich to do rozpaczy. Mówi im, że w obliczu tych trudności musimy być odważni i nie rozpaczać z powodu dobrych rzeczy nadchodzącego wieku są pewne:
„Albowiem ucisk rodzi cierpliwość, a cierpliwość rodzi charakter, a charakter rodzi nadzieję, a nadzieja nie zawstydza” (Rzymian 5:4-5).
Dlatego trudności nie mogą tej nadziei zamazać, wręcz przeciwnie, ją wzmacniają. Pewne jest, że cierpienie wydaje wspaniały owoc jeszcze przed osiągnięciem dobra nadchodzącego wieku. Tym owocem jest cierpliwość, która czyni każdego, kto go skosztuje, pełnym człowiekiem, a nawet przyczynia się do wyczekiwania dobra nadchodzącego wieku. ponieważ sprawia, że nadzieja w nas rozkwita. Ponieważ nic nie napawa nas większą nadzieją na błogosławieństwa nadchodzącego wieku niż czyste sumienie.
3. Nikt, kto prowadził uczciwe życie, nie mógłby wątpić w dobroć nadchodzącego wieku, tak jak ci, którzy w swoim życiu wiele zaniedbali i zaniedbali, zostali zniewoleni przez swoje złe sumienie i nie chcą tam być sądem lub nagrodą. Co się więc dzieje? Czy dobre rzeczy, których oczekujemy, spełniają się dzięki nadziei? Pewne jest, że osiąga się to poprzez nadzieję, ale nie przez nadzieję ludzką, ponieważ jest to nadzieja fałszywa. Nadzieje tych, którzy pokładają w kimś nadzieję, często zawodzą. Może się zdarzyć, że osoba, od której oczekiwano spełnienia tej nadziei, odejdzie lub zmieni zdanie za życia. Jednak to, co nas czeka, nie jest takie dobre, ponieważ nadzieja w nich jest pewna i trwała. Ponieważ Ten, który obiecał, zawsze żyje, ale dla nas, którzy będziemy cieszyć się tymi dobrami, nawet jeśli umrzemy, zmartwychwstaniemy. W sumie nic nie jest w stanie nas zawstydzić, jakbyśmy niepotrzebnie przechwalali się bezużytecznymi sprawami.
Tak więc, gdy apostoł Paweł rozwiał wszelkie wątpliwości co do Bożej dobroci, jak wyjaśnił w swoich poprzednich słowach, nie poprzestał na mówieniu o dobroci obecnego życia, ale zaczął ponownie mówić o dobroci przyszłego wieku bo wie, że słabi w wierze szukają rzeczy doczesnych, ale się nimi nie zadowalają. Dlatego kładzie nacisk na osiąganie dobrych rzeczy nadchodzącego wieku poprzez dobre rzeczy, które zostały już dane w tym życiu. I żeby nikt nie mówił: co by było, gdyby Bóg nie chciał nam dać tych dóbr? Ponieważ skoro On może, że pozostaje i że żyje (na zawsze), wszyscy to wiemy, ale skąd pewność, że On chce (dać nam te dobra)? Możemy się tego upewnić na podstawie dobrych rzeczy, które zostały nam już objawione i gdzie zostały one objawione? Objawiło się to w miłości, którą nam okazał. Robi to, co mówi, że robi? Oczywiście, bo widać to po Jego obietnicy daru Ducha Świętego. Dlatego też powiedziawszy: „A nadzieja nas nie zawstydza”, dodał na to dowód, mówiąc: „Ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez danego nam Ducha Świętego”. Nie powiedział, że została dana, ale „wylana została w nasze serca”, aby pokazać obfitość tej miłości. Ponieważ tym wielkim darem, który dał, nie są niebo, ziemia i morze, ale jest on bogatszy od tego wszystkiego, ponieważ uczynił ludzi aniołami, dziećmi Bożymi i braćmi Chrystusa. Co to za prezent? Jest to dar Ducha Świętego. Bo gdyby po wszystkich trudach nie chciał nam dać lśniących koron, nie dałby nam obfitych dóbr przed tymi trudami. A teraz pokazuje ciepło swojej miłości w tym obecnym życiu, ponieważ nie zaszczycił nas stopniowo, ale wylał całe źródło dobrych rzeczy, które stały się naszymi, zanim przeszliśmy przez zmagania.
Dlatego nawet jeśli jesteś niegodny, nie rozpaczaj, bo masz wielkiego obrońcę, którym jest miłość Sędziego. Dlatego też powiedziawszy: „Nadzieja nas nie zawstydza”, przypisał wszystko miłości Boga, a nie naszym własnym możliwościom. Jednak po nawiązaniu do daru Ducha Świętego ponownie zaczyna mówić o krzyżu, mówiąc:
„Albowiem gdy byliśmy jeszcze słabi, Chrystus w wyznaczonym czasie umarł za bezbożnych. Trudno bowiem komuś umrzeć za sprawiedliwego. Być może dla dobra ktoś odważyłby się nawet umrzeć, lecz Bóg okazał nam swą miłość” (Rz 5,6-7).
To, co mówi, oznacza, że jeśli ze względu na dobrego człowieka nikt nie wolałby od razu umierać, to spójrzcie na miłość Pana, który został ukrzyżowany nie ze względu na pobożnych, ale ze względu na grzeszników i wrogów. Po tym powiedział:
„Albowiem gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tym bardziej, że teraz jesteśmy usprawiedliwieni, przez niego zostaniemy wybawieni od gniewu. Jeśli bowiem byliśmy wrogami, pojednaliśmy się z Bogiem przez śmierć Jego Syna. Tym bardziej, że pojednaliśmy się, przez jego życie zostaniemy zbawieni” (Rzymian 5:8-10).
Ta mowa wydaje się być taka sama jak poprzednia, z tą różnicą, że dla uważnej osoby, która uważnie bada znaczenie, wydaje się inna. Uważajcie, bo najpierw chce ich zapewnić o dobrych rzeczach, które ich czekają w nadchodzącym wieku. Wyjaśnia, jak prawy Abraham patrzył na możliwość zdobycia tych dóbr, mówiąc, że „był przekonany, że to, co obiecał, jest też w stanie uczynić”. [1] Te dobra zostały osiągnięte następnie dzięki łasce, która została nam dana, potem przez trudy, ponieważ prowadzą nas do nadziei, a także dzięki działaniu Ducha Świętego, którego otrzymaliśmy. Ale później udowadnia to, mówiąc o śmierci, która nad nami panuje, i o naszych przeszłych grzechach. Jasne jest – i o tym wspomniałem wcześniej – że mowa ma jeden wymiar, ale w rzeczywistości ma drugi i trzeci wymiar, a nawet więcej. Po pierwsze, zmarł. Po drugie, umarł za grzeszników. Po trzecie, pojednał nas, zbawił, usprawiedliwił i uczynił nas synami i dziedzicami.
Oczywiste jest, że będziemy silni nie tylko w obliczu śmierci, ale jesteśmy silni dzięki temu, co zostało nam dane w śmierci. Chociaż jest pewne, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł, to samo to jest dowodem nieopisanej miłości Boga, ponieważ jednak umarł, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami i dał niewysłowione dary, dary te przewyższają wszelkie przywileje i prowadzą do. wiara nawet dla kogoś, kto całkowicie postradał zmysły. Bo to nie ostatni z Tego, który nas zbawił, ale Ten, który tak bardzo nas umiłował, chociaż byliśmy grzesznikami, że ofiarował samego siebie, aby za nas umrzeć. Czy widziałeś, jak bardzo ta wspomniana mowa przyczynia się do oczekiwania na błogosławieństwa nadchodzącego wieku? Ponieważ zanim mogło to zostać osiągnięte, istniały dwie trudne rzeczy, które uniemożliwiły nam zbawienie. Byliśmy grzesznikami i Pan musiał za nas umrzeć, abyśmy mogli zostać zbawieni. Oznacza to, że zbawienie nie było wcześniej możliwe do osiągnięcia śmierć Pana). I że zbawienie wymagało wszechogarniającej miłości. Gdyby to wszystko zostało osiągnięte, to, co pozostało, byłoby łatwe do osiągnięcia. Śmierć nie byłaby już w stanie zwyciężyć nad nami, ponieważ staliśmy się tak kochani.
Czy więc nie pomaga nam Ten, który pokonał i upokorzył naszych wrogów? Teraz, gdy zostaliśmy umiłowani i nie ma już potrzeby, aby ponownie wydawał syna na śmierć, widzimy, że z wielu powodów nikt nie zgłasza się, aby zbawić drugiego, albo dlatego, że nie chce, albo dlatego, że nie może, nawet gdyby chciał, a są to rzeczy, których oczywiście nie możemy przypisać Bogu, ponieważ On wydał swojego syna (na śmierć). Ponieważ może, właśnie to zademonstrował, ponieważ usprawiedliwił nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Czy zatem istnieje przeszkoda, która mogłaby uniemożliwić nam cieszenie się błogosławieństwami nadchodzącego wieku? Nic.
A także, abyście w przyszłości nie wstydzili się słów, jakie słyszeliście: grzesznicy, wrogowie, słabi i niewdzięczni, posłuchajcie, co mówi:
„I nie tylko to, ale także chlubimy się w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie” (Rz 5,11).
Co ma na myśli mówiąc „i nie tylko to”? Oznacza to, że nie tylko zostaliśmy zbawieni, ale także jesteśmy dumni z tego zbawienia, a konkretnie z zbawienia, jakie niektórzy mogliby sobie wyobrazić, a którego się wstydzimy. Bo kiedy zostajemy zbawieni, żyjąc w złu, jest to bardzo mocny dowód na to, że Ten, który nas zbawił, umiłował nas nie do opisania (i to jest powód do chluby). Ponieważ nie zbawił nas przez aniołów i archaniołów, ale przez swojego jednorodzonego Syna [2] . Co więcej, uplótł dla nas wiele koron dumy krwią swego Syna. Bo nie ma nic równoznacznego – jeśli mówimy o powodzie do chwały i dumy – prawdzie o miłości Boga do nas i naszej miłości do Tego, który nas umiłował. Ta (miłość) uczyniła aniołów, księstwa i moce wspaniałymi, a ta miłość jest większa niż zwykła radość z królestwa. Dlatego apostoł Paweł umieścił go przed królestwem. Z tego powodu siły niewidzialne nazywam błogosławionymi, ponieważ kochają Boga i poddają się Mu we wszystkim. Z tego też powodu Prorok był pod ich wrażeniem, mówiąc: „Błogosławcie Pana, Jego aniołowie, którzy są potężni siłą i wykonują Jego rozkazy”. [3] . Z tego powodu Izajasz wychwalał posługę Serafinów [4] , wskazując na ich wielką cnotę polegającą na tym, że stoją blisko boskiego tronu, co jest uważane za dowód wielkiej miłości.
4 - Zatem i my podążajmy za siłami niebieskimi i starajmy się nie tylko stać blisko tronu, ale nieść w sobie Tego, który zasiada na tronie, ponieważ kochał nawet tych, którzy go nienawidzili i nadal ich kocha, ponieważ: „ On sprawia, że jego słońce wschodzi nad złymi i dobrymi, i zsyła deszcz na sprawiedliwych, którzy są niesprawiedliwi”. [5] . Jednak powinnaś go kochać, przynajmniej tak długo, jak on kocha ciebie. Ale jak kochającemu może grozić piekło, piekło i kara? Grozi tym ze względu na samą miłość. Ponieważ chce wykorzenić twój grzech poprzez zastraszenie, którego używa jako uzdy do kontrolowania twoich impulsów do najgorszych rzeczy. Robi wszystko, aby kontrolować twoje zachowanie i skierować cię na prostą ścieżkę, czy to obiecując dobre rzeczy, czy ostrzegając przed zejściem w smutne rzeczy, aby przywrócił cię na ścieżkę, która prowadzi do Niego, trzymając cię z daleka od wszelkiego zła bardziej przerażającego niż samo piekło.
Ale jeśli drwisz z tego, co mówię i chcesz ciągle żyć w grzechu, opierając się na tym, że pewnego dnia potępisz siebie, nie jest to wcale dziwne. Jest to bowiem dowód na niedoskonałą wolę, brak świadomości i nieuleczalną chorobę. Bo kiedy małe dzieci widzą lekarza przyżegającego ranę [6] Albo dokonuje operacji, oni uciekają z miejsca z głośnym krzykiem, woląc stale cierpieć z powodu bólu, jaki dokuczał ich ciału, niż interwencji lekarza, choćby jego interwencja doprowadziła do powrotu do zdrowia i cieszenia się dobrym zdrowiem, o ile są w stanie chwilowo znieść ból. Ale ci, którzy mają wnikliwość, dobrze wiedzą, że choroba jest straszniejsza niż operacja, tak jak grzech jest gorszy niż kara. Zatem jedna z tych dwóch rzeczy oznacza uzdrowienie i zdrowie, podczas gdy druga oznacza ciągłe nieszczęścia i choroby.
Jeśli chodzi o to, że zdrowie jest lepsze od choroby, jest to jasne dla wszystkich. Mamy też prawo opłakiwać złodziei nie wtedy, gdy wydzierają sobie kieszenie, ale gdy przebijają się przez mury i zabijają. Jeśli dusza jest lepsza od ciała i rzeczywiście tak jest, to jeśli ulegnie zepsuciu, uzasadnione jest, abyśmy wzdychali i opłakiwali ją, ale jeśli nie czuła, że została zepsuta, to z tego powodu dokładny powód, dla którego powinniśmy go jeszcze bardziej smucić. Ponieważ naprawdę najbardziej powinniśmy opłakiwać tych, którzy chcą praktykować niemoralność i niemoralność, oraz tych, którzy się upijają. Ktoś mógłby się zastanawiać, dlaczego wolimy właśnie takie rzeczy (niemoralność i rozpustę), skoro to one są najbardziej przerażające? Ponieważ zgodnie z powszechnym modelem niektórzy ludzie podziwiają i wolą rzeczy haniebne, natomiast gardzą i gardzą dobrymi. Widzimy to we wszystkim: w jedzeniu, w miastach, w naśladowaniu określonych stylów życia, w rozkoszowaniu się pożądaniem, w kobietach, w domach, w łańcuchach, na polach i we wszystkich innych sprawach.
Powiedz mi, co jest szczęśliwsze – stosunki seksualne z kobietami czy mężczyznami? Co jest lepsze: związek z kobietami czy ze zwierzętami? Odkryliśmy jednak, że wiele osób gardzi kobietami i utrzymuje fizyczne relacje ze zwierzętami oraz z podobnymi do nich mężczyznami, mimo że pewne jest, że normalne związki są szczęśliwsze niż nienormalne. Ale jest wielu, którzy dążą do tych godnych potępienia, odrażających i śmiesznych rzeczy, jak gdyby miały one przynieść więcej szczęścia, a przez to ściągają na siebie karę. Te gorszące rzeczy wydają im się szczęśliwe i dlatego są żałosne, ponieważ wierzą, że to, co nie jest szczęśliwe, jest szczęśliwe. Dlatego uważają, że sąd jest gorszy niż grzech. Wręcz przeciwnie, grzech jest bardziej przerażający niż jakakolwiek kara. Jeśli bowiem kara jest zła dla grzeszników, Bóg nie doda zła do ich zła (poprzez swoją karę) ani nie uczyni ich bardziej złymi. Bowiem Ten, który uczynił wszystko, aby zło wyeliminować, nie może być przyczyną jego nasilenia. Zatem kara nie jest zła dla tego, kto grzeszy, ale złe jest to, że grzesznik nie zostaje ukarany w stanie, w jakim został znaleziony, ponieważ jest on podobny do stanu, w którym zalecamy, aby chory nie był leczony swojej choroby.
Dlatego nie ma nic gorszego niż zepsute pożądanie. Kiedy mówię skorumpowany, mam na myśli żądzę przyjemności, żądzę próżności, żądzę władzy i ogólnie żądzę wszystkich nieważnych i niepotrzebnych rzeczy. Ponieważ taka osoba, która żyje w przyjemnościach lub miłości pożądania i łatwego życia, wierzy, że jest szczęśliwsza niż wszyscy inni, ale w rzeczywistości jest bardziej nieszczęśliwy niż wszyscy i obarczył się przerażającym bólem. Dlatego Bóg utrudnił obecne życie, aby nas wyzwolić z tej niewoli (niewoli pożądliwości) i doprowadzić do całkowitej wolności. Dlatego groził karą i związał nasze życie z trudami, aby wyeliminować nasz letarg i lenistwo. Tak więc, gdy Żydzi zajmowali się wyrobem naczyń ceramicznych i aramidowych i byli sprawiedliwi, modlili się do Boga nieustannie, ale gdy uzyskali wolność, skarżyli się, rozgniewali Boga i wyrządzili sobie wiele zła.
Jak więc opisać tych, którzy wielokrotnie zmieniają zdanie z powodu ucisków? Mówimy, że zmiany nie wynikają z bólu, ale z powodu słabości lub choroby. Bo jeśli ktoś dotknie żołądka chorobą, a on nie zgodzi się na przyjęcie gorzkiego leku, który mógłby go wyleczyć, a jego stan się pogorszy, to nie będziemy winić lekarstwa, ale raczej chorobę, która dotknęła chory narząd, a to odnosi się również do obwiniania naiwności umysłu. Kto łatwo zmienia zdanie z powodu ucisków, łatwiej będzie doświadczać ucisków nawet w stanie komfortu i dobrobytu, gdy zostanie związany, to znaczy przez grzech (to jest ucisk), a tym bardziej padnie martwy, jeśli będąc w w stanie ucisku zmienia zdanie, gdyż jeszcze bardziej zmieni swoje widzenie, gdy będzie w stanie opieszałości i lenistwa. Ktoś mógłby zapytać: Jak mogę bronić swojego zdania, gdy jestem w trudnej sytuacji? Możesz być stanowczy w swojej opinii, jeśli zdasz sobie sprawę, że będziesz cierpieć z powodu cierpienia i bólu, czy tego chcesz, czy nie. Jeśli znosisz cierpienie z wdzięcznością, wiele zyskasz, ale jeśli będziesz znosić te cierpienia z rozpaczą, irytacją i bluźnierstwem nie zmniejszysz udręki i nieszczęścia, ale raczej pogrążysz się głębiej w niedoli i kłopotach.
Zastanówmy się więc nad tymi wszystkimi kwestiami i sprawmy, aby to, co przychodzi z konieczności, stało się wynikiem wyboru. Mam na myśli to, co następuje: jedna osoba może stracić syna, a inna całe swoje bogactwo. Dlatego mówimy takim ludziom: jeśli zdacie sobie sprawę z niemożliwości naprawienia tego, co się stało, możecie coś zyskać na tej nieuleczalnej katastrofie, znosząc to. katastrofę z odwagą i zamiast bluźnierczych słów oddajesz chwałę Bogu, wtedy trudności, które Cię spotkały, staną się powodem do pocieszenia, gdy przyjmiesz je z wdzięcznością. Czy widziałeś, że twój syn zmarł, gdy był młody? Powiedzieć: „Pan dał, Pan zabrał”. [7] . I widziałeś, jak utracono twoje bogactwo? Powiedzieć: „Nagi wyszedłem z łona matki mojej i nagi tam wrócę”. [8] . Jeśli widzisz, jak niegodziwcy prosperują, podczas gdy sprawiedliwi cierpią i znoszą niezliczone trudności, i nie wiesz, jak znaleźć przyczynę wszystkiego, co się dzieje? Powiedzieć: „Stałem się dla was jak zwierzę, ale zawsze jestem z wami”. [9] .
Jeśli jednak szukasz przyczyny, pamiętaj, że Bóg wyznaczył dzień, w którym będzie sądził całą zamieszkaną ziemię i rozwieje wszelkie wątpliwości, ponieważ w tym czasie każdy otrzyma to, na co zasłużył (za uczynki, których dokonał) tak samo jak Łazarz i bogactwa. Pamiętajcie o apostołach, bo choć byli chłostani, prześladowani i przechodzili przez niezliczone trudności i cierpienia, byli szczęśliwi, bo uznano ich za godnych poniżenia ze względu na imię Chrystusa. I ty także, jeśli zachorujesz, przyjmij ból z satysfakcją i odwagą, a w każdej sytuacji dziękuj Bogu, a dzięki temu taką samą nagrodę otrzymasz z tymi, którzy cierpieli dla Jego imienia. Ale jak to się dzieje, że będąc chorym i cierpiącym, możesz dziękować Bogu? Możesz to zrobić, jeśli naprawdę go kochasz. Trzej chłopcy zostali wrzuceni do rozpalonego pieca, a inni cierpieli wiele bólu w więzieniach, a mimo to nie przestali dziękować Bogu. Tym bardziej powinni dziękować Bogu ci, którzy cierpią na ciężkie choroby.
Ponieważ silne pragnienie człowieka może pokonać wszystko. Kiedy płonie w nas tęsknota Boża, przewyższa ona wszystko i nic tego pragnienia nie powstrzyma ani ogień, ani ograniczenia, ani ubóstwo, ani choroba, ani śmierć. Dopóki człowiek będzie wszystkim gardził, wzniesie się do nieba i nie będzie mniejszy od tych, którzy tam mieszkają, i nie będzie patrzył na nic innego, ani na niebo, ani na ziemię, ani na morze, ponieważ jego wzrok będzie utkwiony tylko na jednym, a mianowicie na pięknie niebiańskiej chwały. Smutki również nie mogą zniechęcić człowieka w obecnym życiu, a rzeczy materialne nie sprawią, że będzie się popisywał i był dumny. Tęsknijmy więc za tą Boską miłością (bo nic jej nie dorównuje) dla dobra tego życia lub dobra przyszłości. Lepiej przed tym wszystkim powiedzieć, że nie ma nic równego naturze tej Bożej miłości . Ponieważ (dzięki tej Bożej miłości) unikniemy kar obecnego życia i kar nadchodzącego wieku i będziemy cieszyć się Królestwem Bożym. Wcześniej mówimy, że ani wybawienie z piekła, ani radość z królestwa nie są uważane za sprawy o wielkiej wartości w porównaniu z tym, co zobaczymy w nadchodzącym wieku. Ponieważ ze wszystkiego najważniejsza jest miłość do Chrystusa i radowanie się miłością Chrystusa. Jeśli to przeważa nad życiem ludzkim, jest ważniejsze od wszelkich rozważań. Kiedy to zostanie osiągnięte, jaka mowa i myśl mogą wyrazić utopię tej duszy? Nie pozostaje nic innego jak zasmakować tego szczęścia.
Dopóki porzucimy wszystko, co nie zadowala dobroci Boga, dopóty odnajdziemy jej smak, tę duchową radość, błogosławione życie i skarb niezliczonych dóbr. Poświęćmy się więc działaniu w miłości dla naszego szczęścia i głoszenia chwały Boga, której pragniemy, gdyż chwała i moc przystają Mu z Jego Jednorodzonym Synem i Duchem Świętym teraz i zawsze i na wieki wieków, Amen.
[1] Rzymian 4:21.
[2] Tak modli się Ojciec Kapłan w modlitwie pojednania, mówiąc: «Temu nie powierzyłeś naszego zbawienia żadnemu aniołowi, archaniołowi, patriarsze ani prorokowi, lecz Tyś się wcielił i stał się człowiekiem bez przemienienia...» (Msza gregoriańska ).
[3] Psalm 103:20.
[4] Izajasza 1:6-7.
[5] Mateusza 5:45.
[6] W tamtych czasach (IV wiek) była to powszechna procedura medyczna.
[7] Hioba 21:1.
[8] Hioba 21:1.
[9] Psalm 73:22.