Pierwsi chrześcijanie używali greckiego wyrażenia ecclesia w odniesieniu do tej chwalebnej nowej rzeczywistości, do której czuli, że należą. Zwrot ten sugeruje i narzuca bardzo jasną koncepcję tego, czym dla nich był Kościół, a także wskazywał dwa główne aspekty pod wyraźnym wpływem użycia tego wyrażenia w tłumaczeniu Septuaginty. Te dwa aspekty to: ciągłość dwóch organicznych przymierzy i społeczny charakter chrześcijańskiej egzystencji.
Istnienie to zostało rozpoznane od początku w sakralnej perspektywie mesjańskiego przygotowania i spełnienia, i w ten sposób wprowadzono do historii jasną, konkretną teologię: „Bóg, gdy w przeszłości przemówił do naszych ojców przez proroków na różne sposoby i wieloma sposobami przemawiał do nas w tych ostatecznych dniach przez swego Syna, którego ustanowił dziedzicem wszystkiego, przez którego też stworzył świat” (Hebrajczyków 1:1-2). To jest ostateczne objawienie, mesjańskie wypełnienie i nadejście obietnicy. Dni oczekiwania minęły i nastał dzień Pański. Życie chrześcijańskie od początku miało znaczenie i opis eschatologiczny. Jednakże nowe przymierze zainaugurowane przez umarłego i zmartwychwstałego Jezusa w chwale i zapieczętowane przez Ducha Świętego w wielkiej tajemnicy Pięćdziesiątnicy, to przymierze było niczym innym jak samym poprzednim przymierzem, przywróconym i wypełnionym, krótkim i odnowionym. Narodzony Kościół doskonale odnosi się do prawdziwego Izraela Bożego. Prawdziwi izraelscy chrześcijanie byli w duchu i spadkobiercami wszystkich obietnic Masjan, a raczej byli „wierną resztką” oddzieloną od starożytnego, zbuntowanego narodu, który został wybrany w przeszłości, a obecnie jest narażony na zdradę. Nazwa „mała trzódka”, którą Chrystus nadał mesjańskiej owczarni, którą wokół siebie zgromadził, zdaje się całkowicie odnosić do tej „resztki” Izraela: (Łk 12,23), czyli tych, którzy znali Mesjasza i przyjęli dobro. wieść o Królestwie do ich serc. Możliwe, że nazwa „kościół” została po raz pierwszy zastosowana do pierwszej żydowskiej sekty masjańskiej w Jerozolimie, ponieważ w całości reprezentowała tę resztkę. Następnie na wezwanie Boże do tej resztki musieli zostać włączeni Grecy, narody i barbarzyńcy. Wreszcie dwa odrębne elementy, Żydzi i poganie, zostały ustanowione w zupełnie nowym elemencie, w elemencie duchowym. Był to jeden z głównych tematów przepowiadania apostoła Pawła (patrz List do Hebrajczyków i jego listy do Rzymian, Galacjan i Efezjan).
Jeśli chodzi o Stary Testament, w słowie „ecclesia” (kościół), przetłumaczonym z hebrajskiego jako „kahl”, kładzie się szczególny nacisk na organiczną jedność narodu wybranego, postrzeganego jako świętą całość. Kościół był ludem, ludem Bożym, ludem świętym, „rodem wybranym, narodem świętym i ludem nabytym” (Piotra 2:9). Podobnie chrześcijaństwo istniało od początku jako sekta lub rzeczywistość antropomorficzna. Zatem egzystencja chrześcijanina we właściwym sensie opierała się na przynależności do tej sekty i nikt sam nie mógł być chrześcijaninem, dopóki był odosobnioną jednostką, a jedynie wśród „braci”, z którymi łączyła ich silna więź i jego przynależność do nich. Osobiste przekonania i zachowanie w życiu nie czynią człowieka chrześcijaninem. Dzieje się tak dlatego, że egzystencja chrześcijańska obejmuje, a nawet wymaga przyłączenia się i uczestnictwa we wspólnocie, czyli wspólnocie apostolskiej.
Powstała wspólnota chrześcijańska, a właściwie wspólnota mesjańska (nie można zapominać, że słowo „Chrystus” i jego znaczenie, Pomazaniec, ponieważ Bóg namaścił go na kapłana, proroka i króla, oznacza także „Mesjasz”) przez samego Chrystusa „w dniach swego głoszenia” i wydał przynajmniej tymczasowe polecenie, wybierając Dwunastu i wyznaczając ich do służby tym, którym nadał miano „posłańców” lub „ambasadorów”, których nazywał także „ apostołów” (Łk 6,13). Ponieważ „wysłanie” Dwunastu było nie tylko przejściową misją misyjną, ale raczej misją bardzo publiczną, do której zostali powołani, gdy otrzymali „moc” lub „władzę” (Marek 3:15, Mateusz 10:1, Łukasza 9:1). W każdym razie Dwunastu, jako świadkowie wyznaczeni przez Pana (Łk 24,48, Dz 1,8), było wyłącznie odpowiedzialnych za potwierdzenie jednocześnie głoszenia i życia wspólnego. Dlatego społeczność „z apostołami” (w tym z Dwunastoma, Dz 2,42) była podstawowym charakterem pierwszego „Kościoła Bożego” w Jerozolimie. Ewangelia Jezusa również nie była skierowana do poszczególnych jednostek, ale do ludu, do Izraela, wybranego przez Boga, i On sam zgromadził tę sektę masowską, której Kościół chrześcijański był jedynie kontynuacją.
Dwunastu jest ogniwem łączącym jednocześnie kolejne etapy życia tej nowej i starej sekty, gdyż Izrael jest zawsze narodem wybranym, tym narodem, który On wskrzesił na nowo i powołany został do nowej doskonałości. Można powiedzieć, że „Dwunastu” również udowadnia tę ciągłość obu przymierzy, trwa żywa jedność Izraela. Wola i moc Boża wprowadziły wierzących w serce tej jedności. Ta ich jedność pochodzi z góry i jest czysto duchowa, dana im przez Boga przez Pana Jezusa Chrystusa. Są jedno w Chrystusie i Duchu Świętym tylko dlatego, że w Nim narodzili się na nowo, „wkorzenieni i zbudowani na Nim” (Kol 2,7) i „przyjęli chrzest w jednym Duchu, aby stanowić jedno Ciało” (1 Kor 12). :13). W końcu to Bóg założył Kościół.
...I można zapytać, na czym w rezultacie została ustanowiona i zaszczepiona ta jedność, to połączenie między wieloma, które musi być przede wszystkim czyste i organiczne, jak związek członków jednego ciała? Jaka siła je łączy i łączy jednych z drugimi? Czy jest to instynkt społeczny, popęd wzajemnej miłości, czy może jakiś inny naturalny pociąg? Czy ta jedność opiera się wyłącznie na zgodzie opinii, jedności punktu widzenia lub przekonań, czy też zgodzie co do ideału? Krótko mówiąc, czy Kościół lub wspólnota chrześcijańska jest tylko grupą ludzką i opcjonalnym towarzystwem podejmowanym przez ludzi?
Nowy Testament wypowiada się w tej kwestii bardzo jasno, gdyż wyprowadza nas poza to czysto ludzkie myślenie. Chrześcijanie są nie tylko zjednoczeni między sobą, ale przede wszystkim są jedno w Chrystusie. Tylko to zjednoczenie, czyli komunia z Chrystusem, umożliwia prawdziwą komunię między ludźmi, w Nim Mistrz jest ogniskiem jedności. Dlatego Kościół jest bardziej „wspólnotą boską” niż wspólnotą ludzką i jest ziemski, ludzki, „widzialny” i czasowy, który musi być „na tym świecie”. W tym sensie jest podobna do pozostałych grup, ale jest także grupą świętą, która sama w sobie nie jest „z tego świata” ani z tego wieku, ale raczej należy do „wieku przyszłego”, który ogłasza i poprzedza. Nie możemy powiedzieć, że wierzący gromadzą się wokół Pana motywowani tęsknotą, uczciwością lub osobistym pragnieniem, lub dlatego, że Pan jest tym, który ich gromadzi i przyciąga do siebie, i tylko On daje im to zjednoczenie, a bez Niego nie jest prawdziwą unią. Prawdziwa miłość i wiara nie są ludzkimi uczuciami i emocjami, ale są darem Boga i życiowym przepływem Chrystusa przez Ducha Świętego. Chrześcijańska miłość braterska opierała się wyłącznie na tym przyjętym rodowodzie, który otrzymaliśmy w Chrystusie Jezusie. W wyłącznym i autentycznym sensie nie jesteśmy między sobą braćmi, chyba że Chrystus stał się bratem każdego z nas i wszyscy zostali adoptowani przez łaskę Ojca Niebieskiego. Podobnie duchowi ojcowie Kościoła prawosławnego z rzadką rygorystycznością nalegali na zdecydowane rozróżnienie między wpływami „psychologicznymi” lub „naturalnymi” a rzeczywistościami duchowymi, a raczej rzeczywistościami Ducha Świętego. Nawet na poziomie czysto moralnym samotność nigdy nie jest dziełem człowieka, lecz zawsze jest tym, który ją obdarza. Bowiem źródłem jedności jest sam Bóg, a jedynym wzorem pełnego zjednoczenia jest Trójca Święta, gdzie trzy Osoby tworzą jedną istotę. Unia Chrześcijańska musi przyjąć ten ideał za swój model. Braterska jedność samej ludzkości opiera się na głębi mojego jestestwa. Grzech ciężki w bardzo niebezpieczny sposób zakłócił tę głęboką jedność i rozerwał tę jedność ludzką, a naprawił ją dopiero Chrystus, który zwrócił Mu rodzaj ludzki i przywrócił mu utracony potencjał jedności. Dlatego właściwy duch zbiorowy może istnieć jedynie poprzez suficką komunię z ludzkością wcielonego Słowa.
Kościół zatem jest wyższy od bycia sektą ludzką tylko dlatego, że sam Chrystus należy do tej sekty i jest jej głową, a nie tylko Pan, nauczyciel i prezydent. Chrystus nie jest ponad Kościołem ani poza nim, a wierzącymi są nie tylko ci, którzy za Nim podążają i przestrzegają Jego przykazań, ale ci, którzy w Nim żyją i złączyli się z Nim, czyli raczej ci, w których On tajemniczo zamieszkuje. Dlatego bardzo konieczne jest podkreślenie, że wspólnota chrześcijańska, „Kościół”, jest wspólnotą konsekrowaną, czyli „sakramentalną”, a jedność Kościoła osiąga się w sakramentach: chrzcie i Ostatniej Wieczerzy, tych dwóch „społecznych” sakramentów”, w których objawia się i implikuje prawdziwa moc chrześcijańskiej spójności. W mocniejszym sensie mówimy, że sakramenty stanowią Kościół, a przez nie wspólnota chrześcijańska przekracza ludzkie standardy i w ten sposób staje się Kościołem. Z tego powodu „prawidłowe udzielanie sakramentów” jest częścią istoty Kościoła. Sakramenty należy przyjmować z całą pobożnością i dlatego nie można ich oddzielić od wysiłku duchowego i stanu wewnętrznego wierzących. Do chrztu należy przygotować się przez pokutę i wiarę. Przede wszystkim należy wzmocnić kontakt osobisty pomiędzy aspirantem a jego Panem poprzez głoszenie słowa i orędzia zbawienia, które musi zostać przyjęte skruszonym sercem. Podstawowym warunkiem przyjęcia chrztu jest zatem zobowiązanie do wierności Bogu i Jego Chrystusowi, dlatego też katechumeni są rejestrowani wśród wierzących mocą swojej wiary. Ponadto łaskę chrztu zachowuje się przez wiarę i wierność, przez wytrwanie w wierze i wierność zaangażowaniu. Jeśli chodzi o skuteczność chrztu, pochodzi on jedynie od Ducha Świętego, ostatecznego i jedynego sprawcy drugiego urodzenia, czyli narodzin duchowych. Ogólnie rzecz biorąc, sakramenty są nie tylko znakami wiary, ale raczej znakami czynnej łaski, znakami darmowego daru Bożego. Nie są one symbolami ludzkiej tęsknoty, ale we właściwym sensie są zewnętrznymi znakami Bożego działania. Dzięki niemu nasza ludzka egzystencja zostaje połączona lub wzniesiona do życia Bożego przez Ducha Świętego, „Tego, który daje życie”.
W wyłącznym tego słowa znaczeniu wspólnota mesjańska, którą zgromadził Chrystus, nie umocniła Kościoła przed Jego męką i uwielbieniem oraz zanim została mu objawiona „ojcowska obietnica” i „została przyobleczona mocą z góry” oraz „ochrzczona Duchem Ducha Świętego” (Łk 24,29, Dz 1,4-5), choć najwyższa tajemnica jedności, czyli tajemnica dziękczynienia, została zorganizowana w przeddzień samej Męki. Dzieje się tak dlatego, że zanim ogłoszono zwycięstwo krzyża w chwale zmartwychwstania, działo się ono w cieniu prawa. To była noc osiągnięć. Pięćdziesiątnica miała miejsce, aby być świadkiem i przypieczętować zwycięstwo Chrystusa. Prawdę mówiąc, mówi się, że „nowy wiek” został ogłoszony i rozpoczął się w tym momencie. Życie „sakramentalne” Kościoła jest zatem kontynuacją Dnia Zesłania Ducha Świętego, czyli przede wszystkim życie Kościoła opiera się na dwóch uzupełniających się sakramentach: Tajemnicy Ostatniej Wieczerzy i Tajemnicy Zesłania Ducha Świętego oraz tę dwoistość odnajdziemy w istocie Kościoła.
Przyjście Ducha Świętego było naprawdę ostatecznym objawieniem. Duch Pocieszyciel wszedł na świat raz na zawsze w wielkiej i nieopisanej tajemnicy, do świata, w którym nie był obecny w postaci, w której wówczas zaczynał. Niewyczerpane źródło wody żywej wytrysnęło tego dnia na tej ziemi i na tym świecie, który Chrystus ukrzyżowany i uwielbiony nabył i pojednał z Ojcem. Królestwo przyszło, ponieważ sam Duch Święty jest królestwem, jak mówi Grzegorz z Nyssy. Przyjście Ducha Świętego wiąże się z wniebowstąpieniem Chrystusa (Jana 16:7). „Inny Pocieszyciel” przychodzi, aby świadczyć o Synu i objawić chwałę samego Pana przez Ducha, aby mógł powrócić do swoich i zamieszkać wśród nich na wieki (14:18, 28). Pięćdziesiątnica była zatem mistycznym poświęceniem i chrztem całego Kościoła (Dz 1,5). Ten chrzest ogniem został udzielony przez Pana: To jest Ten, który chrzci „Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3,11, Łk 3,16). Duch Święty został wysłany od Ojca jako gwarancja w naszych sercach. Jest to duch usynowienia w Chrystusie Jezusie, „moc Chrystusa” (2 Koryntian 12:9). Przez tego ducha poznajemy i wyznajemy, że Chrystus jest Panem (1 Koryntian 12:3), ponieważ działanie Ducha w wierzących polega na przyprowadzeniu ich do Chrystusa i ochrzczeniu w jedność Ciała Chrystusowego (12:13). Jak powiedział św. Atanazy Wielki: „Pijemy Chrystusa i gasimy Duchem”, ponieważ skałą zależną był Chrystus.
Jak powszechnie wiadomo, chrześcijanie jednoczą się przez Ducha Świętego z Chrystusem i w Nim i zmartwychwstają w Jego ciele. Ciało Chrystusa! Jakiego niezwykłego porównania używa św. Paweł w kilku tekstach, opisując tajemnicę chrześcijańskiej egzystencji. Jest to jednocześnie najlepsze świadectwo, jakie możemy dać wewnętrznemu doświadczeniu apostolskiemu Kościoła. Kościół Chrystusowy jest jednym w tajemnicy dziękczynienia, gdyż tą tajemnicą jest sam Chrystus, nowy Adam i Zbawiciel ciała, który w tajemnicy mieszka w Kościele, a Kościół jest ciałem tej opinii i jest grupę członków Chrystusa, przez którą przepływa i trwa Jego uwielbione życie. Jest prawdopodobne, że wyrażenie „Organisme du Christ” jest najlepszym słowem opisującym we współczesnym języku „ciało” (Soma), którego używał św. Paweł. Podobnie porównania i inne obrazy użyte przez apostoła Pawła i innych w Nowym Testamencie w ten sam sposób podkreślają organiczną jedność między Panem a wierzącymi: oblubienicę Pańską i tajne wesele Chrystusa z wierzącymi, budowę zbudowany z różnych żywych kamieni, winorośli i jej gałęzi i innych rzeczy. Wszystkie te obrazy mają jeden główny cel, a wśród nich obraz ciała ma najsilniejszy wyraz.
Co więcej, Kościół jest Ciałem Chrystusa „i jego Pełnią”. Te dwa wyrażenia „ciało i pełnia” uzupełniają się i łączą w myśli apostoła Pawła, który interpretuje drugie: „co jest jego ciałem i pełnią Tego, który wszystko we wszystkim wypełnia” (Efezjan 1: 23). Jest jego ciałem w tej mierze, w jakiej jest jego pełnią. Św. Jan Chryzostom nadaje to samo znaczenie idei Pawła, gdy mówi: „Jak głowa dopełnia ciało, a ciało dopełnia głowa, tak Kościół jest dopełnieniem Chrystusa”. Chrystus nie jest sam. „Przygotował ludzkość, aby poszła za Nim, przylgnęła do Niego i dołączyła do Jego procesji”. Chryzostom dodaje: „Popatrzcie, jak św. Paweł przedstawia go (głowę), jakby potrzebował wszystkich członków. Oznacza to, że głowa nie stanie się całkowicie kompletna, dopóki ciało nie stanie się kompletne, kiedy wszyscy będziemy zjednoczeni i połączeni ze sobą. Inaczej mówiąc, Kościół jest włączeniem i „pełnią” wcielenia, a raczej życia wcielonego Syna „ze wszystkim, co zostało uczynione dla naszego zbawienia: krzyżem, grobem, zmartwychwstaniem trzeciego dnia, wniebowstąpieniem do nieba i zasiada po prawicy Ojca” (Msza Jana Chryzostoma przed Przeistoczeniem, w Anaforze). Dlatego wcielenie trwa i dopełnia się w Kościele, którym jest w pewnym sensie sam Chrystus w Jego pełni, która obejmuje wszystko (1 Koryntian 12:12)... Według słów Nahrena: „Ciałem Chrystusa jest sam Chrystus, a Kościół jest Chrystusem, dopóki jest obecny wśród nas po swoim zmartwychwstaniu i razem z nami na tej ziemi. Na koniec cytując Karla Adama: „Chrystus Pan jest prawdziwym „ja” Kościoła.
Pawłowa koncepcja Ciała Chrystusa była szczegółowo rozważana i wyjaśniana przez Ojców Kościoła na różne sposoby jednocześnie na Wschodzie i Zachodzie, następnie została zaniedbana, a nawet porzucona. Nadszedł czas, abyśmy powrócili do doświadczenia starożytnego Kościoła, które może zapewnić nam solidny fundament dla współczesnej teologii. Istotnie, Kościół nie zapomniał tej koncepcji, choć często o niej zapominali teolodzy, ponieważ zawsze stanowiła ona egzystencjalną podstawę całego życia „sakramentalnego” i duchowego przez pokolenia.
Niezależnie od przypadku, konieczne jest, aby nie zaniedbywać podobieństwa, jakiekolwiek by ono nie było. Idea „ciała organicznego” ma swoje ograniczenia, gdy jest używana w odniesieniu do Kościoła, ponieważ składa się on z osobowości ludzkich, których nie należy traktować jako elementów lub komórek całości, ponieważ każda z nich jest połączona w bezpośredni sposób i wyraźną drogę do Chrystusa i Jego Ojca. Podobnie nie wolno poświęcać tego, co osobiste, ani roztapiać się w tym, co zbiorowe, gdyż chrześcijańska „więź” nie może przerodzić się w żadną bezosobowość, nawet przez nią inspirowaną. Ideę „ciała organicznego” należy uzupełnić ideą „utworu muzycznego złożonego z jednostek”, gdyż tak jak utwór ten stanowi jedną, sygnowaną melodię i jednocześnie składa się z odrębnych głosów, tak każdy z nich jest całkowicie niezależny od pozostałych, podobnie jak Kościół. Pogląd ten leży u podstaw ortodoksyjnej koncepcji uniwersytetu. To jest główny powód, który skłania nas do przedkładania chrześcijańskiej (chrystologicznej) koncepcji Kościoła (a raczej dokładnego nurtu chrystologicznego w przedmiocie Kościoła) nad koncepcję duchową. Z jednej strony bowiem Kościół jako całość ma swoją osobową pozycję jedynie w Chrystusie i nie jest wcieleniem Ducha Świętego, ale w prawdziwym tego słowa znaczeniu jest wcielonym ciałem Chrystusa Pana. Chrystus Pan jest jedyną Głową, Mistrzem i Głową samego Kościoła, „na którym wszystko razem buduje się, razem buduje, rośnie w świętą świątynię w Panu, w którym wy razem budujecie się na mieszkanie Boga przez Ducha” (Efezjan 2:21-22).
Kościół znajduje się nadal w stanie stawania się, mimo że już wcześniej znajdował się w stanie istnienia. Ma dwa życia jednocześnie w niebiosach i na ziemi. Kościół jest widzialną wspólnotą historyczną i jednocześnie Ciałem Chrystusa. Obecnie jest to Kościół odkupionych, grzeszników i nieszczęśników. Jak powiedział św. Efrem Syryjczyk: „Cały Kościół jest Kościołem tych, którzy pokutują i jest to cały Kościół tych, którzy nie giną”. Obydwa na raz. Ostateczny cel na polu historycznym nie został jeszcze zrealizowany, ale pojawiła się i została ogłoszona, a raczej podana ostateczna prawda (Do Eschaton). Ta ostatnia prawda jest zawsze dostępna, pomimo wszystkich historycznych niedociągnięć, wiedząc, że jest to możliwe tylko w tymczasowych formach, ponieważ Kościół jest wspólnotą sakramentalną. Słowo „sakramentalny” we właściwym znaczeniu oznacza nieziemski. Greckie wyrażenie „do Eschaton” nie oznacza pierwszego, końcowego w chronologicznym porządku wydarzeń, ale oznacza ostatni, Eschaton lub odstęp. To zerwanie mogło być i faktycznie było faktem w biegu wydarzeń historycznych, gdyż to, co „nie z tego świata”, jest już „na tym świecie” i nie unieważnia tego świata, ale nadaje mu nowy sens i wartość. Nie jest to jednak jedynie „oczekiwanie” końca ostatecznego i jego „depozyt”, lecz w rzeczywistości Duch Święty przebywa już w Kościele i na tym polega tajemnica kościelna: w nim zamieszkuje organiczne ciało łaski Bożej. „widzialną wspólnotą ziemską”.
Ojciec Jerzy Florewski
Ojciec George Florevsky (1893-1979) jest jednym z czołowych teologów prawosławnych XX wieku. Jego artykuł na temat Kościoła został opublikowany w czasopiśmie Al-Nour, numery 9, 10 i 11 z 1949 r., w tłumaczeniu arabskim przygotowanym przez S.H druga część jego słynnego studium na temat Kościoła, które zostało opublikowane w książce „Święty Kościół Ekumeniczny” w 1949 r. Ojciec Florevsky napisał szereg ważnych dzieł teologicznych, do których wydawnictwo Al-Nour uzyskało prawo Przetłumaczone na język arabski, które ukaże się w przyszłości.
Zobacz książkę „Kościół, Pismo Święte i Tradycja – perspektywa prawosławna„Przez ojca Jerzego Florowskiego… (Sieć)